czwartek, 16 stycznia 2014

Społeczeństwo: Współczesna oda do wolności

I have a dream. Śni mi się, że kiedyś nadejdą prawdziwe dni równości. Że żaden łysol nie będzie krzywdził ludzi, którzy mają inne poglądy, niż on. Że będę mógł WSZYSTKO! A co bym wtedy zrobił? Oto moja wizja…



Kiedy na świecie zapanuje prawdziwa WOLNOŚĆ, nie będę już musiał wstydzić się tego, że urodziłem się w kraju, który kiedyś należał do bloku wschodniego i zasłynął ze złodziei samochodów i pijaków. Na świecie nie będzie żadnych granic! Wszyscy będziemy równi. No, może poza Kaczyński, bo on ma metr pięćdziesiąt i to w kapeluszu. Zresztą, Kaczyński…

W moim pięknym świecie nie będzie już takich ludzi. Eutanazja pozwoli nam kończyć swój żywot, kiedy tylko zapragniemy. A jeśli ktoś nie będzie zgadzał się z naszym światopoglądem? Cóż, eutanazja może być też przymusowa. Dzięki temu nie będzie „Kaczorów”, „PiSiorów” i innych „Moherów”. Pomyślcie tylko, te staruchy wreszcie nie będą zajmowały miejsca w kolejkach do lekarza. Władze nie będą musiały tracić pieniędzy na ich emerytury. Konia (albo kozę z rzędem) temu, kto zalegalizował ten pomysł.

czwartek, 21 listopada 2013

Film: Dlaczego oglądam "Ekipę z Warszawy"?

To okropny, najgorszy, najpodlejszy z programów typu reality show. Pokazane są w nim najniższe ludzkie instynkty, zachowania rodem z dziczy, epatowanie wulgarną seksualnością i przemocą. Przekleństwa w formie przecinków. Puste, niedouczone dziewczyny i faceci, którym w głowie tylko zaliczenie jak największej ilości "gąsek". Dno i patologia społeczna. 


Mogłabym tak w nieskończoność wylewać kubły pomyj na nowy twór MTV (swego czasu świetny program muzyczny- ehh, to se ne vrati), zresztą nie tylko ja. Większość znanych mi osób co najmniej wyśmiewa ten "program", niektórzy też są zgorszeni. A jednak- po obejrzeniu pierwszego odcinka, poszukałam ich więcej. Podłączyłam laptopa do telewizora i zaczęłam oglądać z niegasnącą uwagą coraz to nowe wymysły uczestników tego cyrku na kółkach.

czwartek, 12 września 2013

Film: Trudne sprawy w telewizji

Jak mawiał klasyk, w czyim ręku spoczywa pilot, ten ma władzę. Tyle, że w obecnych czasach jest to najprawdopodobniej władza w szpitalu dla psychicznie chorych. Niestety niemal każdego dnia umacniam się w przekonaniu, że telewizja nas wręcz odmóżdża.



Tak wiele mówi się o płaceniu abonamentu radiowo-telewizyjnego, ale ostatnio uświadomiłem sobie pewną analogię. Każdy, kto płaci tenże abonament, inwestuje swoje pieniądze, niczym ćpun w narkotyki. W cenę abonamentu mamy bowiem wliczone albo ogłupienie, albo efekt deja vu, w postaci filmów, czy programów, które widzieliśmy już setki razy. Ot, takie dopalacze w postaci tv.

Przez ostatnie kilka lat nie korzystałem z kablówki. Przyznam szczerze, iż nie żałuję, aczkolwiek transmisje niektórych wydarzeń sportowych skłoniły mnie jednak ku temu „dobrodziejstwu”. Najciekawsze produkcje (multum seriali) znajdziemy dziś w sieci. Tymczasem, obecnie niemal w każdym kanale telewizyjnym… gotują. Amatorzy, profesjonaliści, wszędzie i wszyscy. Niemal w każdej telewizji niemiłosiernie wieje nudą. Tylko w TVN-ie nadal panuje debilizm i zakłamany obraz świata. To chyba największa rozrywka.

niedziela, 28 kwietnia 2013

Społeczeństwo: Relatywnie zły i dobry


Rzekomo każdy kij ma dwa końce. Możemy także wyróżnić dwie strony medalu. Ale, czy zachowanie będące dla jednych z gruntu złe, dla innych może być dobre? Zdaję sobie sprawę, że na świecie istnieje całe mnóstwo obrzędów religijnych, dlatego też postaram się abstrahować od nich. Temat, który chcę dzisiaj poruszyć jest bardzo skomplikowany, ponieważ okazuje się, że z moralnego punktu widzenia, mogę być jednocześnie i zły, i dobry.

Relatywizm moralny może doprowadzić do tego, że nasza percepcja będzie zakręcona, niczym koń na skrzyżowaniu z sygnalizacją świetlną. Rozumiem, że każdy żyje według swoich zasad i każdy ma swoje sumienie. Jak jednak można postrzegać tę samą postawę w dwa zupełnie skrajne sposoby?

O ile jestem w stanie zrozumieć zasady manicheizmu i dualizmu moralnego, to teorie propagowane przez Heraklita z Efezu wydają się niedorzeczne. Protagoras i sofiści sugerowali, że miarą wszystkiego jest człowiek, ale czy to wystarczy, aby zyskać prawo do usprawiedliwienia wszystkiego? Znak jing i jang można traktować jako symbol dualizmu, ale to, że ktoś pojmuje zło, jako dobro, nie prowadzi już do równowagi w przyrodzie.

Tekst ten nie jest swego rodzaju wyprawą krzyżową, konkwistą. Tym razem nie będę namawiał do religijnego fanatyzmu. Chcę Wam jednak uświadomić, że termin zwany relatywizmem moralnym jest drogą na skróty. Być może niektórzy lubią takie drogi, ale czy relatywizm nie jest uniwersalnym wytrychem, będącym usprawiedliwieniem dosłownie wszystkiego? To zupełnie nielogiczne, jak argument „nie, bo nie”.

wtorek, 23 kwietnia 2013

Polityka: Zwolnienie z rzetelności


Dziś będzie wyjątkowo „rzetelnie, lewicowo i liberalnie”. Bo czy Internet, Facebook, Twitter i natłok informacji w sieci zwalniają dziennikarzy z obowiązku profesjonalizmu i rzetelności? Być może Monika Olejnik jest innego zdania, niż ja. W każdym razie, w minionym tygodniu „po lewej stronie” działo się dość dużo, więc warto przyjrzeć się tymże nowinkom.


Oczywiście wiadomość o wybuchach w trakcie bostońskiego marszu to tragiczna wiadomość, ale czy Monika Olejnik zachowała się poważnie publikując notkę: „Dwa wybuchy – w Bostonie, nie Smoleńsku”? Według mnie, portale społecznościowe nie zwalniają z żadnej odpowiedzialności. To, że dana opinia nie idzie akurat na żywo w radio, programie TV, czy też nie jest publikowana w gazecie, nie oznacza, że osobie publicznej, która pretenduje do miana opiniotwórczego dziennikarza to przystoi. Może i zdarzy mi się czasem rzucić mięsem na „FB”, ale jeszcze (sic!) nie jestem ani dziennikarzynom  z TVN-u, ani pismakiem z „Wyborczej”, a grono moich czytelników ogranicza się do biednych ludzi z Tybetu, którzy nie wiedzą cóż począć ze swoim życiem.

Jestem w stanie zrozumieć, że temat Smoleńska „przejadł się” polskiej opinii publicznej. Nie jestem jednak w stanie pojąć, jak nasz rząd mógł pozwolić sobie na tak lekceważącą postawę, jeśli chodzi o wyjaśnienie tej sprawy i śledztwo. Fakt faktem, nie powinniśmy o tym tyle dyskutować. I tak też by się stało, gdyby osoby rządzące tym krajem nie miały w dalekim poważaniu suwerenności Polski. Niestety tak zwanych „dupolizów” można znaleźć wszędzie. W naszym miejscu pracy, w szkole, w polityce i w mediach.

Jako że obiecałem dzisiaj „rzetelność”, nie będę więc wspominał o tym, jak Monika Olejnik „profesjonalnie” prowadzi swoje programy, które przecież w żadnym razie nie przypominają kłótni przekupek na targu. Nie będę też pisał o rzekomym pseudonimie Olejnik opublikowanym w „Mity i fakty”. A skoro nie będzie nic o towarzyszce Stokrotce, to nie będzie i o jej ojcu, Tedeuszu Oleniku, majorze komunistycznych Służb Bezpieczeństwa. Pominę również kwestię rozwodu i studia z zootechniki. Kurde, w takim razie nie mogę chyba napisać nic.

środa, 17 kwietnia 2013

Marian Kowalski: Polityków gubią nadmierne ambicje


Człowiek o bardzo popularnym nazwisku, ale także i wyjątkowo nieprzeciętnej charyzmie, czyli Marian Kowalski, opowie nam o Ruchu Narodowym, będącym nowym przedsięwzięciem na polskiej scenie politycznej.



Sako: Czym w ogóle jest Ruch Narodowy?

Marian Kowalski: Ruch Narodowy jest to oddolna akcja, głównie osób młodych o poglądach narodowych i patriotycznych, która jest reakcją na skostniały system demokratyczny i niewydolność obecnych instytucji państwowych.

S: Wasze działanie zaczęło się od Marszu Niepodległości, obecnie jest o Was coraz głośniej. Pojawiła się też deklaracja ideowa Ruchu Narodowego. Możemy się spodziewać Was także w najbliższych wyborach do Europarlamentu?

MK: Żadnych decyzji jeszcze nie ma. Dostosujemy się do woli naszych działaczy terenowych. Jeżeli uznają, że jest to potrzebne, to na pewno nie uchylimy się od odpowiedzialności.

S: Marsz Niepodległości jest niewątpliwie Waszym wielkim sukcesem. Niespodziewanie udało się przyciągnąć wielu ludzi, ale czy uda się również zaskarbić zaufanie wyborców?

MK: Nie boję się konfrontacji naszych poglądów z poglądami innych ugrupowań. Natomiast podkreślam, że nie kieruję się własnymi ambicjami, czy chęcią zrobienia kariery, bo miałem już możliwość robienia tego w organizacjach, które funkcjonują w obiegu publicznym. Jest jednak wiele problemów, które nie mogą czekać, dlatego też nie uchylamy się od działań czysto demokratycznych.